„Mówię tak” – podczas ostatniego szczytu Rady Europejskiej w lipcu br. polski premier Mateusz Morawiecki zaakceptował warunkowość odnośnie wydatkowania pieniędzy z unijnego budżetu na lata 2021-27. Obecnie w mediach prorządowych prowadzona jest narracja jakoby Polska i Węgry zostały wówczas oszukane. Wg polityków PiS decyzja odnośnie zawieszenia wypłaty środków w przypadku poważnego naruszenia praworządności miała być podejmowana jednomyślnie. Jest to kłamstwo. W konkluzjach, pod którymi podpisał się premier Morawiecki, czytamy: „ […] zostanie wprowadzony system warunkowości w celu ochrony budżetu i instrumentu Next Generation EU. W tym kontekście Komisja zaproponuje środki w przypadku naruszeń przyjmowane przez Radę większością kwalifikowaną”. Ponadto w konkluzjach zapewniono, że Rada prędko powróci do tej kwestii celem jej sprecyzowania. Tak też się stało.
„Mówię nie” – jednak w listopadzie zaczęły pojawiać się głosy ze strony polskich i węgierskich dyplomatów, że te dwa kraje nie zgodzą się na zapis odnośnie poszanowania praworządności w ostatecznym projekcie unijnego budżetu. Sprzeciw pojawił się po tym, gdy 5 listopada ogłoszono osiągnięcie porozumienia pomiędzy Parlamentem Europejskim a Radą ws. mechanizmu „pieniądze za praworządność”. W projekcie rozporządzenia przewidziano, że wypłaty środków z unijnego budżetu mogłyby zostać zawieszone w wypadku stwierdzenia, iż „naruszenia zasad praworządności w Państwie Członkowskim zagrażają lub istnieje poważne ryzyko, że zagrożą należytemu finansowemu zarządzaniu budżetem UE lub ochronie interesów finansowych Unii w wystarczająco bezpośredni sposób”. Oznacza to zatem, że mechanizm został znacząco rozwodniony, gdyż jakkolwiek faktem jest, iż Polska naruszyła zasady praworządności, to nie zagrażało to jak dotąd wydatkowaniu budżetu. Co więcej, Polska jest akurat jednym z krajów UE, który najuczciwiej rozlicza wydatkowanie środków. Nie można powiedzieć za to tego samego o Węgrzech, gdzie premier Orbán stworzył sieć powiązań rodzinno-towarzyskich. Istnieją poważne obawy, że na Węgrzech dochodzi do działań korupcyjnych i defraudacji środków z budżetu, stąd akurat sprzeciw Fideszu jest uzasadniony.
„Bywa, że…” - …w sytuacjach stresowych podejmujemy jednak nieprzemyślane decyzje. Takową jest właśnie sojusz z Węgrami, które pod pretekstem ochrony suwerenności chcą zawetować unijny budżet. Orbán jest świadomy, że ma wiele do stracenia. Nie dziwi więc, że woli by Węgry straciły miliardy na odbudowę po kryzysie koronawirusowym, byle tylko nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności za swoje naruszenia. Dziwi jednak fakt, że polska dyplomacja temu przyklaskuje. Niestety premier Morawiecki stał się zakładnikiem Zbigniewa Ziobry, który grając na weto próbuje umocnić swoją pozycję w obozie rządowym. I niestety to tylko tyle. Nie ma to żadnego większego sensu. Po prostu tupiemy nogą, bo rzekomo Unia chce wprowadzić do Polski tylnymi drzwiami małżeństwa homoseksualne. „Oczywiście”, doprowadziłoby to zagłady polskiego narodu. Przynajmniej tak uważa Solidarna Polska.
„Czasem jest dziwna, jak” - …ta polska polityka zagraniczna, która cierpi na uzależnienie od polityki wewnętrznej. Polską racją stanu powinna być długoplanowa polityka zagraniczna obliczona na osiągnięcie konkretnego celu – zbudowaniu silnej pozycji Polski w Unii. I nie chodzi o opowieści o „silnych polskich wartościach”, a o umiejętność dialogu z innymi Państwami Członkowskimi. I o to, żeby inne państwa chciały w ogóle z nami rozmawiać. Nie jest to zarzut jedynie wobec obecnej ekipy rządzącej. Ogólnie polska polityka zagraniczna powinna trzymać się ogólnych zarysów, które nie powinny się znacząco zmieniać wraz z przyjściem nowego rządu. Warto by wziąć to pod uwagę.
Epilog. Dziś rano pojawiły się przecieki, jakoby udało się dojść do kompromisu pomiędzy Polską i Węgrami a resztą Unii. Wg informacji radia RMF FM, rozporządzenie ma pozostać w niezmienionej formie, mają towarzyszyć mu jednak „wytyczne” dotyczącego jest stosowania. Instrukcja obsługi ma zawierać zapewnienie, że społeczność LGBT nie dostanie wsparcia ze strony Unii w walce o równość małżeńską. Nie po raz pierwszy Unia pokazuje swoją elastyczność odnośnie praw człowieka. Dotąd robiła to jednak głównie załatwiając swoje interesy na Bliskim Wschodzie… W „ulotce dołączonej do opakowania” ma być również mowa o terminarzu i hamulcu bezpieczeństwa. Co z tego jest prawdą dowiemy się już jutro.
Suivre les commentaires : |