Protest z wykrzyknikiem

Nauczyciel stażysta – 2 417 zł, nauczyciel kontraktowy – 2 487 zł, nauczyciel mianowany – 2 824 zł, nauczyciel dyplomowany – 3 317 zł [1]. Tyle, przed odtrąceniem podatku, wynosi wynagrodzenie zasadnicze ludzi, którzy są odpowiedzialni za kształtowanie przyszłych pokoleń Polaków. Tym samym polscy nauczyciele są jednymi z najgorzej opłacanych pedagogów w Europie [2].

Potrzebne zmiany systemowe

Nie ulega wątpliwości, że należałoby zająć się systemową zmianą oświaty. Nie można jednak za taką uważać ekspresową reformę minister Zalewskiej, polegającą tak naprawdę jedynie na likwidacji gimnazjów. Nie o taką rewolucję chodzi – trzeba zmienić stosunek do edukacji, nauczycieli i uczniów.

Należy powiedzieć sobie to wprost – od wielu lat nauczyciel nie jest już elitarnym zawodem. Niestety, obok wspaniałych pedagogów, o których pamięta się wiele lat po ukończeniu szkoły, są i tacy, którzy znajdują się w tam z przypadku, a to powoduje obniżenie rangi tego jakże szlachetnego zawodu. Pamiętam swoje zeszłoroczne zajęcia z pedagogiki, na których mówiliśmy o najlepszych systemach edukacji. Oczywiście nie mogliśmy wtedy pominąć fińskiej oświaty. Tam przyszli nauczycieli jeszcze zanim dostaną się na studia przechodzą testy nie tylko merytoryczne, ale i sprawdzane są ich predyspozycje do wykonywania tej specyficznej pracy, a po ukończeniu uczelni tylko najlepsi mogą zacząć uczyć.

Jednak jeśli chcemy więcej lepszych nauczycieli, a więc i mądrzejszego społeczeństwa, należy zapewnić pedagogom wyższe zarobki. Nie można przecież oczekiwać od ludzi, że będą wybierać zawód nauczyciela, gdy zdają sobie sprawę z niskich płac. W innym wypadku polska szkoła, a przede wszystkim dzieci i młodzież, stracą możliwość pracy z osobami, które mogłyby fantastycznie wykonywać powierzoną im misję, którą jest kształtowanie przyszłych pokoleń. Należy bowiem pamiętać, że nauczyciel nie tylko wykłada swój przedmiot. Jego rola jest znacznie większa – wychowuje, pokazuje świat, modeluje zachowania. Właśnie dlatego do tego zawodu powinni dopuszczani być tylko ci ludzie, którzy naprawdę chcą pracować z młodymi ludźmi i świadomie wybierają taką drogę, są otwarci na świat, nie boją się pytań, potrafią przekazywać wiedzę i nią zainteresować.

Solidarni z nauczycielami

Według sondażu przeprowadzonego przez CBOS 44 proc. Polaków popiera strajk nauczycieli, mimo że istniało ryzyko, że przeprowadzane w zeszłym tygodniu egzaminy gimnazjalne nie dojdą do skutku. Warto podkreślić, że 42 proc. respondentów oceniło reakcję rządu na potrzeby i apele nauczycieli za niewystarczającą [3]. Nic dziwnego, mimo kilkudniowych rozmów w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog, związkom zawodowym, oprócz prorządowej Solidarności, nie udało się dojść do porozumienia.

Obywatele solidaryzują się z nauczycielami: w piątek w kilku miastach organizowano wiece poparcia pod nazwą Światełko dla nauczycieli, oprócz tego powołany został Społeczny Komitet „Wspieram Nauczycieli”, w którym swój udział zadeklarowali m.in. prof. Jerzy Bralczyk, prof. Maria Janion, Paweł Pawlikowski czy Olga Tokarczuk. Kolejne osoby dokonują wpłat na „Fundusz Strajkowy”, a Maria Sadowska organizuje koncert poparcia dla nauczycieli. Jednak to, co najbardziej mnie cieszy, to widok uczniów z plakietkami wyrażającymi solidarność z ich pedagogami.

Jak długo potrwa strajk? Na razie wiadomo, że mimo zaczynających się w poniedziałek egzaminów ósmoklasisty protest potrwa dalej. Czy maturzyści również mogą mieć obawy, czy w maju przystąpią do egzaminu dojrzałości? To wszystko zależy od rządu, ale i od nas, ponieważ jeśli okażemy wsparcie i zrozumienie pedagogom, wtedy władze może zobaczą, że zmian oczekuje całe społeczeństwo. Należy mieć tylko nadzieję, że nie powtórzy się kazus protestu osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, z którymi PiS zagrał na czas, w efekcie czego okupowanie sejmu zakończono, mimo że zrealizowano tylko jeden z postulatów demonstrantów.