Debata przedwyborcza, czyli patos po ukraińsku
Istotnym momentem przed drugą turą wyborów była debata, która odbyła się 19 kwietnia w Kijowie, na największym ukraińskim stadionie olimpijskim. Poroszenko, godząc się na debatę z Zełenskim, został zdeprecjonowany po pierwszej rundzie. Nie chodziło tam nawet o wybitne umiejętności retoryczne Zełenskiego, ponieważ cokolwiek by powiedział, raziło to stanowisko polityka ładnie mówiącego po ukraińsku, wywołującego głębokie uczucia patriotyczne u obywateli z zachodniej części kraju, Petra Poroszenki. Wyniki wyborów jasno pokazują, że na Poroszenkę najwięcej osób zagłosowało w obwodzie Lwowskim (62 %), Tarnopolskim (46%) i Iwano-Frankiwskim (42%) [2]. Jest to ukraińskojęzyczna część społeczeństwa, ale nie jest to większość obywateli. Większość była bowiem zmęczona pustymi obiecankami propagowanymi od 5 lat.
Zełenski był pewien siebie i wszystkie chwyty, sztuczki i karty do gry zaprogramowane przez managerów kampanii Poroszenki zostały skontrowane eleganckim, symetrycznym odwetem. Zaskoczeniem dla ustępującego prezydenta Ukrainy było to, oskarżono go o prowadzenie biznesu w Rosji, czy też o zarabianie na konflikcie zbrojnym na Wschodzie Ukrainy zainicjowanym w 2014 roku. Poroszenko stracił przez to kontrolę i na koniec debaty zaczął samodzielnie śpiewać hymn Ukrainy, przypominając, że walka z niewidzialnym wrogiem się nie skończyła. Podczas, gdy Poroszenko z poważną twarzą śpiewał razem ze swoją żoną i grupą poparcia na scenie, Zełenski uśmiechał się jak triumfator i pokazywał palcami znak zwycięstwa. W zeszłą niedzielę wygrał wybory prezydenckie. Kim jest Wołodymyr Zełeński? Czy będą zmiany systemowe na Ukrainie?
Nowa nadzieja?
Pan Zełenski wydaje się być refleksją narodu Ukraińskiego, okradzionego, sfrustrowanego i zdesperowanego po długich latach kłamstw wcześniejszych prezydentów Ukrainy. Wysoki kapitał zaufania Zełenskiego wynika z jego antypolityczności. Ta z kolei ma u źródeł rozczarowanie oficjalną, nieskuteczną polityką oraz tradycję przekazywania władzy oligarchom albo lobbystom oligarchów. Nareszcie Ukraińcy uświadamiają sobie, że ich najgorszym wrogiem jest wewnętrzny pasożyt - oligarchia.
To, że Zełenski nie ma doświadczenia politycznego, jeszcze bardziej legitymuje jego osobę w narodzie jako nową twarz, praktycznie nieskażoną feudalnym systemem politycznym Ukrainy. Od samego początku istnienia niepodległej Ukrainy, nie było żadnego pozytywnego doświadczenia politycznego, a u steru władzy byli sami technokraci. W październiku 2019 roku odbędą się wybory do parlamentu i dopiero wtedy stwierdzimy, czy ukraiński system polityczny rzeczywiście ma szansę na zmianę. Bez dokonywania tylko i wyłącznie minimalnej wymiany starych elit na nowe, złożone z “prostych ludzi”. Mechanizm ten zabezpieczał bowiem przed oddolnymi rewolucjami, ale nie tymi narzucanymi z “góry”, jak było w przypadku Rewolucji Pomarańczowej w 2004 i Rewolucji Godności w 2014 roku. Obywatele Ukrainy byli wtedy narzędziem legitymizacji elit. Od Zełenskiego oczekuje się w pewnym sensie rewolucji systemowej, faktycznej, a nie tylko odgórnej, medialno-symbolicznej zmiany.
Tabula rasa
Ekipa Zełenskiego będzie z pewnością popełniała wiele błędów, ale mylić się jest rzeczą ludzką. Jak większość narodu ukraińskiego, daję Zełenskiemu szansę, bo reprezentuje nadzieję, wyraża najboleśniejsze braki i wydaje się, że Zachód będzie go wspierał. Wybrał drogę zwalczania korupcji i podniesienia poziomu życia każdego obywatela, nawet jeśli brzmi to populistycznie i fantastycznie. Ukraina rzeczywiście powoli wchodzi do czwartego świata, więc problemów jest wiele i we wszystkich warstwach społecznych. Czy będzie rozwiązany parlament? Kiedy Zełenski zacznie naprawdę zmieniać system na Ukrainie? To, kim rzeczywiście jest prezydent Zełenski, okaże się dopiero po 100 dniach jego rządów.
Suivre les commentaires : |